W skali ostrości znajduje się w pierwszej dziesiątce. Ma seledynowo-zielonkawą barwę i drobnogrudkowatą strukturę, którą czuć przez cierpkość w smaku. Co ciekawe, bardziej działa na nos niż język przez swoją intensywność. Jego korzeń uprawia się przede wszystkim w Japonii, Nowej Zelandii, Korei czy na Tajwanie. Mowa o WASABI, czyli – inaczej – chrzanie japońskim. Właśnie pasta z jego mielonych kłączy jest używana w kuchni azjatyckiej.
Sama roślina osiąga od 20 do nawet 60 centymetrów wysokości, a jej kłącze – 15-20 cm. Rośnie stosunkowo wolno, jest wieloletnia. Posiada skupiska białych kwiatów, a liście mają sercowaty kształt. Roślina wasabi rośnie dziko wzdłuż strumieni w górach i dolinach górskich. To warzywo korzeniowe.
W profesjonalnych ekskluzywnych „susharniach” korzeń jest tarty i mielony bezpośrednio przed podaniem (zasada 15 minut), aby zachować smak i aromat, ponieważ w połączeniu z powietrzem pasta może szybko stracić swoje walory. Wkłada się je również między rybę a ryż, aby zapobiec ulotnieniu. Swój wyjątkowy smak i zapach zawdzięcza powstawaniu związków lotnych znanych jako izotiocyjaniany.
Pokrewnym dla sushi specjałem azjatyckim jest sashimi. To sposób surowego serwowania mięsa ryb lub owoców morza. W tym przypadku również można skorzystać z tej zielonkawej pasty, jednak, aby urozmaicić doznania, warto obok ułożyć niewielką ilość np. marynowanego imbiru czy sosu sojowego.
Dla celów handlowych i gastronomicznych wasabi przyjmuje również formę proszku. Niestety, w krajach zachodnich często możemy mieć do czynienia nie z oryginalną azjatycką przyprawą, a jej imitacją opartą na europejskim chrzanie i barwnikach. Warto więc sprawdzać skład i źródło składników, które się kupuje, jeśli chcemy doświadczyć oryginalnego doznania, gdy robimy sushi sami, lub zapytać szefa kuchni, jakich dostaw używa w swojej restauracji.
Gdzie używa się wasabi? Jeśli chodzi o naszą branżę, to oczywiście mowa o sushi. W przypadku standardowych setów zwykle dodaje się od 5 do 10 ml przyprawy na zestaw, w formie saszetki, buteleczki lub mini-miseczki. Ogólnie rzecz biorąc, takie dodatki umieszcza się w tackach nie tylko w celu podkreślenia smaku rolek sushi, ale i oczyszczenia kubków smakowych. Ostrożnie! To bardzo ostry specyfik, dlatego najlepiej jest nim po prostu musnąć kawałek sushi, aby zbadać, czy to dla nas odpowiednia ilość.
Z racji swoich atrybutów, wasabi nie ogranicza się jednak tylko do kuchni japońskiej. Można z powodzeniem modyfikować rodzime przepisy kuchni europejskiej, zwłaszcza te, która bazują na ostrości składników. Z pewnością ciekawie smakowałaby… zupa czy panierka do mięs stworzona właśnie z wykorzystaniem tego składniku. Zobaczcie pomysły na kreatywne wykorzystanie wasabi na przykład tu.
Co ze zdrowotnymi właściwościami wasabi? Portal healthline.com pisze między innymi o właściwościach antybakteryjnych, przeciwzapalnych, a także potencjalnym wpływie na… zdrowe kości.
Choć jednostkowo w paru gramach tej przyprawy nie znajdziemy dużych ilości mikroskładników, to warto zaznaczyć, że faktycznie da się tam wyszczególnić witaminę C, potas, magnez i cynk, fosfor, żelazo i wapń. Z pewnością, dodając tę przyprawę do innych zdrowych dań, można korzystnie polepszyć swoją dietę.
Wasabi (i nie tylko!) znajdziecie natomiast w każdym naszym zestawie, między innymi w niepozornym 200-gramowym Sushiko,
które święci triumfy w lodówkach Biedronki: